wtorek, 4 czerwca 2013

Prolog

Lizzy była niechcianym dzieckiem, gdy jej rodzice chcieli od siebie odejść, dowiedzieli się że będą mieli dziecko. Parę razy próbowali usunąć ciąże, ale jakimś cudem, dziecko ożyło i urodziło się całkiem zdrowe. Iż byli młodzi, nie myśleli o niej, i wychodzili na imprezy z przyjaciółmi, na całe noce, dni, a nawet i tygodnie. Jedynym człowiekiem, który zajmował się nią, była jej babcia, która kochała ją nad życie. Pomimo tego, iż ledwo chodziła na własnych nogach, robiła wszystko, by dzieciakowi było jak najlepiej. Nie chciała nigdy, by usłyszała jakieś kłótnie, by zobaczyła upitych rodziców, czy zobaczyła warunki, w których mieszkała; dlatego najczęściej, Lizzy przebywała u swojej babci, czyli w małym domku, na działkach, znajdujących się na skraju miasta. Gdy dziewczynka była większa, babcia nauczyła jej paru rzeczy, które przydałyby się jej w życiu:. gotowanie, sprzątanie i szanowanie wartości pieniądza. Po paru latach, jej najukochańsza osoba na świecie umarła. Iż wiedziała, że kiedyś musiało to nastać, przez dobre pół roku, chodziła ze łzami w oczach, a jej rodzice nawet tego nie zauważyli. Wtedy zrobiła się nieśmiałą, zamkniętą w sobie dziewczyną, ciężko było zdobyć jej zaufanie, przez to, też nie miała żadnych znajomych.

~*~
Siedziałam w ostatniej ławce, w sali od przyrody. Oparta o rękę, główkowałam nad sprawdzianem, do którego w ogóle nie byłam przygotowana, ponieważ musiałam opiekować się moją młodszą siostrą; na szczęście obudziłam się wcześniej, więc mogłam się trochę pouczyć. Nie liczyłam na dobrą ocenę, ale trójkę na pewno dostane. Czułam się jak kropla deszczu w czasie ulewy... każdy co parę minut patrzał się na mnie, a potem coś szeptał do ucha swojego kolegi z ławki, przy tym jeszcze głupio się śmiali; a to tylko dla poniżenia mnie. Miałam już ochotę wyjść z tej sali, i już nigdy nie wrócić... najlepiej do świata realnego. Zamknąć się gdzieś, gdzie nie ma nikogo, i przesiedzieć tam tyle, ile wytrwam.
Dwie minuty przed dzwonkiem, pani wzięła od wszystkich sprawdziany, i jak zawsze przechodząc koło mojej ławki, i patrząc na kartkówkę.. jak zawsze pokiwała głową, spojrzała na mnie i skrzywiła się. Nie musiała nic mówić, by wiedzieć co jej w głowie siedzi... "Najlepiej żeby wyszła już z tej szkoły, i żebym miała ją za sobą", to mógł nawet idiota przewidzieć.
Przez paręnaście sekund siedziałam tak, gapiąc się na tablice, aż do dzwonka.
Gdy usłyszałam głośny dźwięk, szybko wzięłam plecak i wybiegłam z klasy. Chciałam już mieć wszystko za sobą. Co za szczęście, że było koniec lekcji, jeszcze tylko miesiąc i wreszcie wyjdę z tej szkoły. Będę miała koniec, śmiechów ze mnie po kątach, i wytykania mnie palcami "o to ta!".
Szłam po dziwnie pustym korytarzu, zawsze na nim było mnóstwo ludzi, a teraz pustka. Nie zważając na to, szłam prosto, kierując się do wyjściowych drzwi, a potem? Jak zawsze, do domu, a potem po moją siostrę, która będzie musiała zostać godzinę po ukończeniu lekcji, we względu na to, iż wcześniej nie dam rady przyjść. Byłam taka zmęczona, a czeka mnie jeszcze mnóstwo pracy...
Gwałtownie stanęłam, a na mojej drodze pojawiła się czwórka chłopaków....
-Kogo my tu spotkaliśmy!-Zaśmiali się, a ja wiedziałam co mnie czeka. Mogli mnie pobić, mogli mi wszystko zrobić, obym tylko zdążyła do zamknięcia przedszkola. Chciałam jakoś się im wymknąć, za rogiem była pani woźna, a jak bym pobiegła paręnaście kroków do przodu, usłyszałaby mnie, i zostali by u dyrektorki. Zawsze się dziwiłam, dlaczego mi tak zależy na mojej siostrze... może dlatego, że nie chce, by moja siostra, miała takie samo życie jak ja, nikogo nie miała, żeby śmiał się z niej każdy, napotkany na drodze. Chcę żeby miała fajne życie, spędzone ze mną, czyli siostrą...
Zrobiłam dwa kroki do tyłu, i szybko wybiegłam w lewą stronę. Nagle poczułam ucisk na prawej ręce, odwróciłam się... nie udało mi się uciec. Złapał mnie.
Popchnął, a ja potknęłam się i upadłam
-Łamaga!-Ustawili się na około mnie, i śmiali się, z mojego upadku. Nie chciałam się odzywać, albowiem wiedziałam, że będzie jeszcze gorzej. Kopnęli mnie, bym nie mogła się wyrwać, i zwinęłam się z bólu. Kopnięcie glanami, nie jest takie lekkie jak każdemu się wydaje...
Zaciągnęli mnie do schowka na miotły i inne potrzebne rzeczy. Popchnęli mnie, bym weszła do środka, i zamknęli drzwi. Na początku pomyślałam, że to nic takiego, aż do czasu gdy usłyszałam dźwięk kluczy... Tak, zamknęli mnie na klucz. Szybko stąd nie wyjdę, tym bardziej, że woźne rzadko z tego pomieszczenia korzystają. Co miałam zrobić? Oparłam się o ścianę, schowałam głowę pomiędzy nogi, i zaczęłam płakać. 

2 komentarze:

Atanih pisze...

Jeju, to jest cudowne.
Szkoda mi Lizzy. :C Prześladowana przez wszystkich...
Ciekawe co zrobi w związku ze swoją siostrą...
Czekam na pierwszy rozdział z niecierpliwością! :)
Sądzę, że to jest chyba najlepsze, co do tej pory napisałaś/wymyśliłaś. Bynajmniej mi się najbardziej podoba. ^^
A szablon booooski! *O*
O, i chcę jeszcze wytknąć jeden błąd: ,,Szybko Z TOND nie wyję, tym bardziej, że woźne rzadko z tego pomieszczenia korzystają". Pisze się ,,stąd". :)
Pozdrawiam i dużo weny życzę.
Oczywiście, dodaje do linków na moim blogu. ^^

Akiko-chan pisze...

Jeju... Smutno mi ;( Takie mieć życie... Straszne! Ale i tak to jest piękne (uwielbiam takie opowiadania) Na pewno będę tu stałą czytelniczką^^ Nie wiem czemu ale skojarzyło mi się to opowiadanie z " Anią z Zielonego Wzgórza"... Sama nie mam pojęcia czemu... Mam nadzieję, że szybko napiszesz next'a :) Pozdrawiam :*

Prześlij komentarz

Każdego kto przeczyta rozdział, proszę o jego ocenę komentarzu.
A wszystkim którzy je dodają, bardzo dziękuję. Bardzo motywują do pisania c: